Gdy kolor moich włosów wypłukał się na tyle, bym przyzwyczaiła się do siebie jako brunetki, pojawił się nowy problem - odrosty. W przypadku blondu złe, bo szybko widoczne, w przypadku brązu też nie za dobre, bo wnikliwe oko zauważy różnicę między ciemnym kolorem będącym efektem zabiegu fryzjerskiego, a ciemnym naturalnym kolorem.
Mój naturalny kolor włosów jest bardzo niejednolity i dziwny - mam swoje zdjęcia z dzieciństwa na których mam prawie złotawe włosy, mam też takie na których mam bardzo ciemne. Kwestia światła, lampy błyskowej i pory roku - słońce bardzo rozjaśniało mi włosy, jednak w miarę upływu lat coraz mniej.
Jako blondynka miałam problem w walce z odrostami i jedynym skutecznym sposobem był fryzjer. Jednak różnica kolorów pozwalała mi na wizyty co 3 miesiące.
Będąc brunetką zdecydowałam się na samodzielne tuszowanie sprawy.
Jakiś czas temu zakupiłam szampon do włosów brązowych marki Isana.
Kosmetyk ma w swoim składzie pigmenty farby, więc stwierdziłam, że pomoże w ukrywaniu odrostów.
Stosuję go co kilka myć i mam bardzo mieszane odczucia.
Za szampon zapłaciłam 7 zł z groszami, z tego co widziałam, teraz jest w promocji i można dostać go za niecałe 5 zł. Jednak niższa cena nie zachęciła mnie do ponownego zakupu żeby mieć na zapas. Czekam aż obecnie stosowana butelka zostanie opróżniona i będę poszukiwać czegoś innego.
Jeśli chodzi o działanie na kolor, po jakimś czasie stosowania widać efekty.
Szamponu użyłam może 8 razy (do codziennej pielęgnacji stosuję aktualnie Pantene Aqua Light) i odrosty nie są tak widoczne, więc kosmetyk bardzo delikatnie brązuje czuprynę.
Od szamponu oczekuję jednak czegoś więcej, a Isana działa jedynie na kolor.
Nie mogę stosować tego produktu bezpośrednio na włosy, bo po myciu kosmyki są strasznie matowe a ja wyglądam jak sfilcowany, zaniedbany kot. Dlatego gdy go używam, myję włosy metodą OMO (czyli: odżywianie, mycie, odżywianie). Przed zastosowaniem szamponu nakładam na włosy odżywkę, a po jakimś czasie bezpośrednio na nią szampon. Warstwa odżywki zapewnia jakąś tam ochronę przed matującym działaniem Isany. Jednak po umyciu muszę ponownie odżywić włosy, stosuję więc zamiennie maskę Balea Seidenglanz i balsam w spray'u Welli.
Szampon Isana do włosów brązowych zdecydowanie jest moim kosmetycznym shitem.
Niska cena nie stanowi dla mnie żadnego wytłumaczenia ani żadnej rekompensaty, ponieważ w drogeriach można dostać szampony za 3 zł, które mają o wiele lepsze działanie i przede wszystkim nie niszczą włosów.
Odradzam stosowanie bezpośrednio na włosy, jedyne dopuszczalne użycie tego szamponu to metoda OMO lub zastosowanie po wcześniejszym naolejowaniu kosmyków. Za jakiś czas spróbuję zmieszać produkt z jakimś szamponem nawilżającym, może wtedy będę mogła powiedzieć coś lepszego na jego temat.
Nigdy Isany nie używałam i jakoś nie ciągnie mnie do tych produktów :)
OdpowiedzUsuńMSjournalistic.blogspot.com
Z Isany bardzo lubię żele pod prysznic, stosowałam też spray termoochronny do włosów i jestem zadowolona. Ale szampon okazał się bublem kosmetycznym, niestety.
UsuńNie używałam tego szamponu. Ale faktycznie mam ten sam problem. Odrosty są widoczne i ich barwienie u mnie też byłoby wskazane.
OdpowiedzUsuńZa jakiś miesiąc lub dwa będę musiała kupić już farbę. Ale i tak nie jest źle - przy blondzie musiałabym być o fryzjera jakiś miesiąc temu ;)
Usuńto chyba dobrze, że nie mam dostępu do niego ;)
OdpowiedzUsuńChyba tak ;) Od jakiegoś czasu myjąc głowę rozrabiam ten szampon z Pantene Aqua Light w proporcji pół na pół. Włosy wyglądają lepiej. Bo Isany bez żadnego "wsparcia" ze strony innych kosmetyków na włosy nie nałożę.
Usuń