8.12.2014

Przeniosłam się.

Jakoś tak wyszło, że ledwo zaczęłam się rozkręcać w blogosferze, a musiałam na jakiś czas zniknąć.
I zamiast wrócić tu, w to miejsce, założyłam nowego bloga.
Serdecznie zapraszam: klik

Zapraszam również do polubienia facebookowej strony nowego bloga: klik

9.09.2014

nowa odżywka z Rossmanna

Kiedyś pisałam o szamponie Isany, który nie zrobił na mnie większego wrażenia. klik
Kilka dni temu, pod wpływem promocji, zdecydowałam się jednak zakupić nową odżywkę tej marki.
Chcąc tego czy nie, jestem teraz częstą bywalczynią drogerii Rossmann - już wspominałam, że mamy biuro w tym samym pasażu. Rossmann kusi podczas drogi do pracy, a i środki czystości do biura tam zakupujemy, więc ciężko przejść obojętnie obok regałów.

Ale wróćmy do odżywki - wiadomo że liczy się to co w środku, ale to co na zewnątrz też zasługuje na uwagę.
Odżywka swoim opakowaniem odbiega trochę od tych tradycyjnych, typowych dla Isany dla brunetek.
W takiej odsłonie kojarzy mi się z produktami marki Balea.






W przeciwieństwie do szamponu, odżywka wykazuje działanie pielęgnacyjne.
Od początku roku znów jestem brunetką (konkretnie używam farby Garnier Olia Złocisty Jasny Brąz ), jednak odrosty wciąż stanowią problem. Nie chcę farbować włosów co 3-4 tygodnie, dlatego poszukiwałam czegoś co pomoże mi zamaskować odrosty między farbowaniem. Nowa odżywka Isany sprawdza się w tej roli znakomicie. Wprawdzie nie rozwiązuje problemu odrostu, ale gdzieś delikatnie go gubi.

Producent zaleca by nałożyć ją na umyte włosy, potrzymać chwilę i spłukać.
U mnie ta chwila trwa różnie - czasem 5 a czasem 30 minut.

W przeciwieństwie do testowanego przeze mnie szamponu, odżywkę polecam każdej ciemnowłosej dziewczynie.

10.08.2014

INSTAGRAMOWY LIPIEC

Odrobina instagramowej rzeczywistości z lipca.

1. Dalej ostro trenuję :)






2. Bywałam na zakupach i czytałam gazety




3. Zrobiłam kilka słit foci







4. Miałam urodziny






Zdjęć z lipca niewiele - było w tym miesiącu w moim życiu sporo zawirowań, ale powoli wychodzę na prostą ;)

21.07.2014

Jestę blogerę, piszę bo mogę

 



Z moich studiów polonistycznych bardzo zapadły mi w pamięć zajęcia z kultury i krytyki literackiej.
Przez dwa ostatnie lata realizowaliśmy ten przedmiot w ramach fakultetu specjalizacyjnego.
Przez 3 lata byłam pewna, że wybiorę edytorstwo.
Jednak zdecydowałam się na krytykę literacką.
Ponieważ na wybrany przeze mnie fakultet zapisało się 5 osób, połączyli nas z grupą kultury literackiej, i tak powstał eksperymentalny fakultet pod nazwą "kultura i krytyka literacka".
Samej krytyki literackiej było niewiele, za to sporo mówiliśmy o literaturze po roku 1989 oraz kierunkach badań czy nowych formach w publikacji.
Mieliśmy na ostatnim roku zajęcia poświęcone blogom.
W założeniu mieliśmy mówić tylko o blogach literackich, jednak zrobiła nam się ogólna dyskusja.
Literatura przedmiotu wyjaśniła nam dlaczego ludzie blogują - bo mogą.
Niezależnie od tego, czy jest to dzieło literackie samozwańczego mistrza pióra, czy też wypociny mechanika samochodowego zafascynowanego swoją pracą - wszystko można wrzucić do sieci.

Ludzie piszą bo mogą, też piszę bo mogę.
Chociaż piszę krótko, chyba już trochę się pogubiłam na tym blogu.
Przejrzałam pobieżnie mojego bloga i jest tu wszystko i nic.
Chyba za dużo chcę pisać o tym, co mnie dotyczy, więc pojawiają się tu posty o wszystkim.

Kiedyś nawet chciałam poszerzyć zakres tematyczny, ale dla pewnych spraw znalazłam inne miejsce.
Teraz właściwie to muszę pewne sprawy zawęzić, bo chyba niektóre kwestie do siebie zbyt nie pasują. 
Powodem takiego bałaganu tematycznego na moim blogu może też być moja dziennikarska działalność - zawsze pisałam artykuły o wszystkim, nie miałam jakiejś konkretnej działki w gazecie czy portalu.

Chyba muszę porządnie zabrać się za tego bloga i zrobić tu porządek.
Darować sobie publikację pewnych treści tutaj, a stworzyć dla nich osobne miejsce, w jakiś sposób powiązane z tym blogiem.

Jakiś czas temu założyłam drugiego bloga, poruszającego temat, którego w sieci bardzo mi brakowało.
Wciągnęło mnie to bardzo, dostałam kilka wiadomości z bardzo miłymi słowami, które mnie zmotywowały.
Ale nie chcę rezygnować z tego bloga.
Dlatego wierzę, że jak zabiorę się tu za porządki to pewne sprawy uda mi się połączyć, bez robienia przy tym chaosu tematycznego.

12.07.2014

Letnia szafa

Lato to moja ulubiona pora roku ze względu na wysoką temperaturę, która nakręca mnie do działania. Ze względu na miesiąc urodzenia - lipiec - jestem typowo letnią istotą. W kwestiach urody o tej porze roku stawiam na minimalizm, o czym można przeczytać w opublikowanym jakiś czas temu poście Codzienny letni makijaż 

Jeśli chodzi o modę - wręcz przeciwnie. Wyłamuję się z minimalizmu i o tej porze roku mam w szafie najwięcej ubrań. Wszystkiego potrzeba mi w większej liczbie niż podczas wiosny, jesieni czy zimy. W poście o wiosennej szafie czy bazowych koszulkach wspominałam, że w modzie dążę do uniwersalnego stylu. Stawiam przede wszystkim na to, by dany ciuch można było zestawić z jak największą liczbą innych części garderoby. Ważne jest też dla mnie posiadanie takich ubrań, które nadadzą się na różne okazje. Tak jak opisywany jakiś czas temu biały top . Zamierzam dalej trwać przy założonych zasadach, jednak w okresie letnim pozwoliłam sobie na troszkę więcej. I sama się zdziwiłam, że ciuchy okazały się dość uniwersalne. Dlatego tym bardziej czuję się rozgrzeszona.

Pierwszy z zakupów, którym jeszcze w maju chwaliłam się na Instagramie to dżinsowa koszula, kwiecista sukienka, dwie bluzki oraz krótkie spodenki (które pojawiły się w notce o białym topie). Na instagramowym zdjęciu znalazły się jeszcze długie, dżinsowe spodnie, ale nie kupowałam ich z myślą o lecie. Po prostu tak czy siak potrzebowałam jasnych dżinsów.
Jak wiadomo, sukienka robi cały outfit, a ta moja - chociażby ze względu na materiał - jest zakupem typowo letnim. Podobnie jak krótkie spodenki. Jednak koszula dżinsowa czy bluzeczki to takie ciuchy, które znajdą zastosowanie w stylizacjach jesiennych czy wiosennych.

Pogoda ostatnimi czasy wyjątkowo płata nam figle, ale w te dni, gdy jest za chłodno na krótki rękaw ale jednocześnie za ciepło na żakiet, narzucam na siebie dżinsową koszulę. Żałuję, że nie kupiłam sobie jeszcze dwóch, oczywiście w innym odcieniu i fasonie. Bluzki są w kolorze białym i żółtym, więc będą pasować do wielu stylizacji, zarówno luźnych, jak i bardziej formalnych.

Jakiś czas temu dokupiłam jeszcze trzy spódnice - długą z pomarańczowego szyfonu, rozkloszowaną z materiału oraz z ekologicznej skóry. Myślę, że dwie ostatnie sprawdzą się również wczesną jesienią. Na zdjęcie załapały się też balerinki- stopki i japonki.







Z racji obniżki cen zakupiłam sobie również 3 kardigany. A że są wykonane z cieniutkiego materiału to nadają się na chłodniejsze letnie dni.


Na powyższym zdjęciu model w kolorze grafitowym, ja mam szary (taki jak modelka na zdjęciu)


No a z racji  regularnych wizyt na siłowni, kilka dni temu zakupiłam sobie kolejne koszulki




Niezależnie od tego, czy jeszcze na chłodniejsze letnie dni, czy już na jesień, w mojej szafie marzą mi się takie cuda:
Śliczna marynarka z lamówkami


Pudrowa marynarka z koronkowymi mankietami


30.06.2014

INSTAGRAMOWY CZERWIEC

Kolejna miesięczna dawka zdjęć z aplikacji Instagram .

Niestety tak wyszło, że w moim projekcie #100happydays zrobiłam w ciągu ostatnich dni przerwę. Ale wkrótce się poprawię, obiecuję ;)




A teraz przejdźmy do zdjęć ;)

1. Naprawdę uwielbiam te momenty, kiedy już po pracy, obłożę się różnymi materiałami i tworzę

2. Od czerwca wszystko planuję z moim nowym organizerem. Towarzyszy mi wszędzie - w pracy, w domu, podczas spotkań. #organizerDYL



3. Od pewnego czasu uczęszczam na siłownię, o czym jakiś czas temu piałam tutaj





4. Bywało też aktywnie dzięki miejskim rowerowym wycieczkom

5. Bywało też mniej sportowo, ale równie przyjemnie. Jestem bardzo zmiennym typem - są dni, gdy potrzebuję szaleć na imprezie (raczej nie dokumentuję takiej formy spędzania czasu, rzadziej wrzucam na Instagram, no może od czasu do czasu jakieś piwo opublikuję :P), a są też takie, gdy staję się wielką domatorką i spędzam czas w zaciszu własnego pokoju lub ogrodu czytając, ćwicząc lub coś tworząc. (Dlatego życie ze mną jest ciężkie :P).







6. A każdą chwilę lubię sobie urozmaicić czymś (albo kimś) słodkim ;)