24.06.2014

Garnier Olia 6.3 - złocisty jasny brąz

Zanim przejdę do recenzji farby, moja naprawdę krótka włosowa historia. Mój naturalny kolor jest dość dziwny, wiosną i latem coś pomiędzy ciemnym blondem a jasnym brązem z tendencją do jaśnienia pod wpływem słońca, natomiast jesienią i zimą moje włosy są bardzo ciemne. Mam zdjęcia z dzieciństwa na których mam jasne włosy i takie, na których wyglądają na czarne. Na dodatek kolor jest bardzo niejednolity.

Włosy farbuję od liceum, wtedy stawiałam na brązy. W czasie studiów zdecydowałam się na eksperyment i zostałam blondynką. Na jakieś 6 lat. Ale ten czas sprawił, że moje włosy bardzo się zniszczyły, dodatkowo kiedyś bardzo katowałam je prostownicą. W styczniu zdecydowałam się wrócić do brązów. W salonie fryzjerskim moje włosy po koloryzacji były prawie czarne, później kolor się spierał i były coraz jaśniejsze. Jednak przy ciemnym kolorze zdecydowałam, że kolejne koloryzacje będę przeprowadzać w domowym zaciszu.


Długo szukałam odpowiedniego odcienia farby. Najbardziej w farbowaniu przerażało mnie to, że znów wyjdą mi prawie czarne włosy. Po wielu godzinach przyglądania się pudełkom w drogeriach i czytania opinii na forach internetowych zdecydowałam się na Garnier Olia w kolorze złocisty jasny brąz.




Garnier zapewnia, że produkt jest bez amoniaku, zawiera oleje roślinne a kolor jest maksymalnie nasycony. W opakowaniu znajdziemy krem utleniający, krem koloryzujący, maskę nabłyszczającą, rękawiczki (bardzo fajne, silikonowe) i oczywiście ulotkę.



Farba w ogóle nie śmierdzi co jest ogromnym plusem. Po 30 minutach spłukałam farbę i zaaplikowałam na kilka minut maskę. Po spłukaniu jej i wysuszeniu włosów byłam bardzo zaskoczona. Włosy nie były czarne, kolor wyszedł taki jak na opakowaniu. (Co zdarzyło mi się po raz pierwszy, nawet farba fryzjerska z poprzedniej koloryzacji potrzebowała czasu by się wypłukać i ukazać światu kolor który wybrałam z paletki). W ogóle nie widać, że włosy były farbowane - zero pobrudzeń skóry głowy, kolor wygląda bardzo naturalnie, tak jakbym po prostu miała takie włosy sama od siebie, a nie z tubki Garniera.
                   


Zakupiłam dwa opakowania farby w promocji (ok. 15 zł za szt.) bo moje włosy w najdłuższym miejscu sięgają za łopatki i są gęste. Produkt okazał się bardzo wydajny, bo wystarczyła zawartość jednego pudełka.


Jedyne co pamiętam z moich koloryzacji w liceum to kolor zdecydowanie ciemniejszy niż zapewniał producent, smród amoniaku i przybrudzona skóra. Dlatego Garnier Olia to pozytywne zaskoczenie, wręcz odkrycie w koloryzacji włosów. Najważniejsze jest dla mnie to, że zaraz po zmyciu farby nie wyglądałam jakbym farbowała włosy, lecz jakby ten kolor był naturalny. Następnego dnia w pracy w ogóle nikt nie zauważył, że coś zrobiłam z włosami. Ale to może dlatego, że jestem jedyną kobietą w firmie. ;) Kolor utrzymuje się na włosach, co również jest ogromną zaletą. Bałam się, że tak delikatna farba szybko się zmyje, a okazuje się być dość trwałą.


Podsumowując: 

+ farba nie zawiera amoniaku, więc nie niszczy włosów
+ farba zawiera olejki, więc podczas koloryzacji pielęgnuje włosy
+ nie śmierdzi
+ nie spływa z włosów podczas farbowania
+ kolor wychodzi taki, jak na opakowaniu
+ kolor wygląda naturalnie
+ nie brudzi
+ kolor nie zmywa się po kilku myciach
+/- aplikacja za pomocą miseczki i pędzelka. Jedni lubią, inni nie, kwestia przyzwyczajenia
- dostępność kolorów. Farbę można spotkać w wielu drogeriach, ale nie wszystkie posiadają każdy kolor. Największy wybór był w Naturze, tam kupiłam złocisty jasny brąz. W Rossmannie i Kauflandzie nie mieli na sklepie połowy kolorów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)