12.05.2014

#100happydays


Jakiś czas temu u niektórych blogerów przeczytałam o projekcie #100happydays. Więcej na jego temat można znaleźć tutaj .
Stwierdziłam, że co mi szkodzi - przyłączam się.



Chodzi o to, by być szczęśliwym przez 100 dni pod rząd. Upamiętniać chwile szczęścia na fotografiach a później je udostępniać. Należy sobie na samym początku uświadomić, że celem nie jest żaden lans ani ściganie się z innymi blogerami czy użytkownikami portali społecznościowych - chodzi po prostu o to, by być szczęśliwym (albo po prostu uświadomić sobie, że się jest).

Wybiegłam trochę myślami w przyszłość. 
W związku z rozpoczęciem nowej pracy w najbliższym czasie nie szykuje mi się żaden dłuższy wyjazd, a podróżowanie zawsze zwiększało u mnie poziom endorfin.
Dlatego będzie to poważniejsze wyzwanie - dostrzegać szczęście każdego dnia, właściwie to w szarej codzienności.
Wprawdzie mogłabym odczekać do drugiej połowy roku - na ten czas szykuje się trochę miłych niespodzianek.
Ale chyba nie o to chodzi, by czekać na szczęście, ale dostrzegać je każdego dnia, w najmniejszej rzeczy.
By cieszyć się ze spotkania osoby, której dawno się nie widziało.
By docenić to, że nasz kot potrafi wywołać uśmiech na twarzy.
By poczuć się szczęśliwym, gdy w autobusie usłyszy się ulubioną piosenkę.

Są takie formy szczęścia, których nie da się uchwycić w kadrze.
Ale co się uda sfotografować, to trafi na mój instagram i zostanie odpowiednio otagowane.
Być może 100 dni robienia zdjęć to sporo czasu, ale... czas i tak upłynie ;) 

Swoją drogą - może to nauczy mnie regularnego korzystania z tej aplikacji ;)
Podobno 21 dni wystarczy by wyrobić sobie nawyk, więc po 100 dniach z instagramem możliwe, że będę już częściej z niej korzystać.


Startuję dziś, 12 maja 2014 r.  



Dzisiejsze momenty szczęścia? Zupełnie drobne epizody, na które mało kto zwraca uwagę:

1. Miłe zaskoczenie, że pobudka o godz. 5.15 (spowodowana koniecznością wizyty w przychodni) sprawiła, że miałam więcej energii niż zwykle, 
2. Towarzystwo miłych chłopaków w poczekalni u lekarza. Często siedząc w przychodni i czekając na naszą kolej zajmujemy się swoimi sprawami, czytamy albo udajemy że czytamy, bawimy się telefonem etc. Czasem warto otworzyć się na innych, nawet jeśli rozmowa ma polegać na obgadywaniu każdego lekarza po kolei i robieniu rankingu która poradnia medycyny pracy jest najlepsza. Niby głupie, ale dla mnie miłe - w końcu w dzisiejszych czasach obcy ludzie rzadko do siebie zagadują w miejscach, w których mają załatwić jakieś sprawy,
3. Komplementy lekarki pod adresem mojej torebki. Fajnie wiedzieć, że mamy coś co podoba się innym. Chociaż pani doktor stwierdziła, że o takiej to ona marzy :D (niech marzy, w temacie tej torebki tylko marzenia jej pozostały, bo była z limitowanej edycji, ha!),
4. Uśmiechy przypadkowo spotkanych ludzi - miło zobaczyć kogoś sympatycznego,
5. Miła atmosfera w pracy, wszyscy sami szli mi na rękę choć o to nie prosiłam, 
6. Odbiór długo wyczekiwanej przesyłki, 
7. Przypadkowe spotkanie koleżanki ze studiów - ostatni raz widziałyśmy się na czwartym roku studiów, a dziś miło było wpaść na siebie przy kasie w Kauflandzie, 
8. Zobaczenie w Internecie filmiku, który wzbudził cudowne wspomnienia, dzięki niemu odezwałam się do osób z którymi wspomnienia te są związane, fajnie było się dowiedzieć że też to pamiętają, dobrze wspominają no i przy okazji wymienić kilka zdań ;),
9. Popołudnie spędzone na pisaniu artykułów, czyli to co kocham najbardziej. W sensie - taką pracę po godzinach mogę wykonywać ;) (I właśnie moja praca po pracy została uwieczniona i trafiła na Instagram jako pierwsze zdjęcie z projektu). 

Pozornie śmieszne rzeczy, pewnie niektórzy zdziwią się, że na niektóre drobnostki mało kto zwraca uwagę, a co dopiero nazywa je szczęśliwymi momentami. Ale... gorszych momentów też dziś nie zabrakło. Jednak dzięki takiemu podejściu, polegającemu na doszukiwaniu się szczęścia w codzienności, te negatywne momenty w ogóle nie zrobiły na mnie wrażenia. 

 


2 komentarze:

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)