Przyznam, że kiedyś mnie to śmieszyło - to, że ludzie wrzucają zdjęcia tego co jedzą, tego co mają na biurku etc. Z czasem jednak - po dłuższej obserwacji kilku blogerów - stwierdziłam, że instagram to tak naprawdę fajna rzecz do uwiecznienia chwili. I cieszenia się nią. W końcu sama założyłam konto, nieśmiało coś tam wrzucałam. Dzięki #100happydays stałam się aktywniejsza i dziś mogę zaprezentować na blogu maj na zdjęciach.
Po przyjściu do biura lubię sobie dogodzić
A to właśnie ja, m.in. tak korzystałam z majowego słońca (gdy było)
Grillowanie z przyjaciółmi, prezenty dla moich włosów, domowe SPA, podstawowy zestaw lekomana
Jeszcze coś dla podniebienia
Nowa praca, Pusia patrzy, coś z pracy, praca po pracy ;)
Aż smaka mi zrobiłaś na coś słodkiego :)
OdpowiedzUsuńTo polecam mój przepis na Tiramisu ;) Jest kilka postów wcześniej ;)
UsuńFajny ten projekt 100happydays! Ludziom potrzeba trochę uśmiechu na co dzień!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Dostrzegając szczęście w drobnostkach jesteśmy bardziej uśmiechnięci i pozytywniej nastawieni do życia ;)
UsuńMi bardzo podpasował Instagram chociaż na początku też byłam sceptyczna. Teraz widzę, że na więcej rzeczy wokół zwracam uwagę i więcej rzeczy/sytuacji zapamiętuję. Świetny zbiór wspomnień dla mnie samej :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dla samej siebie fajnie jest prowadzić coś takiego. Początkowo zastanawiałam się, czy Instagram nie będzie czymś w rodzaju obnażenia prywatności, ale po przejrzeniu profili innych stwierdziłam, że absolutnie nie, w końcu to od nas zależy co tam wrzucimy. No i zaryzykowałam, a teraz przy #100happydays wkręciłam się
Usuńale smacznie u Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńStaram się by tak było ;)
Usuń