9.02.2014

Plastry oczyszczające na nos Purederm

Mój nos lubi przysparzać mi problemów - zarówno w sensie zdrowotnym, jak i kosmetycznym. Katar dość często męczy mnie od środka, natomiast od zewnątrz skóra na moim nosie ma skłonność do przetłuszczania się oraz powstawania zaskórników.

Z niewygodnymi skłonnościami mojej skóry na nosie staram się walczyć na różne sposoby. Wierzę w moc maseczek oczyszczających pory (które jednak bardziej matują mój nos niż oczyszczają z zaskórników), co jakiś czas robię sobie parówkę i usiłuję oczyścić pory własnoręcznie. Po takim wygniataniu oczywiście od razu dezynfekuję maltretowane miejsce spirytusem salicylowym. Jakiś czas temu w mojej kosmetyczce zagościł nowy pomocnik w walce z niesforną skórą nosa - opakowanie oczyszczających plasterków na nos marki Purederm. Sprawdza się, choć cudów nie czyni. Coś tam wyciąga, jednak nie tyle ile bym chciała.





Produkt zakupiłam w Biedronce za 7,99 zł. (O tym, jak ostatnio zaskakuje mnie Biedronka oraz co jeszcze trafiło do mojej kosmetyczki można przeczytać tutaj ). W pudełeczku znajdziemy 6 plastrów, każdy osobno zapakowany.


Według zaleceń na opakowaniu należy dokładnie oczyścić twarz, zwilżyć skórę na nosie i przykleić plasterek. Po ok. 10-15 minutach należy oderwać plaster. Jednak lepsze efekty daje zastosowanie produktu tuż po zrobieniu parówki - pory są otwarte a skóra wilgotna od działania pary. Plasterki wyciągają wtedy więcej zaskórników niż normalnie.


Niewątpliwie zaletą plastrów jest wygoda ich użytkowania - po prostu przyklejamy na nos na kilkanaście minut, możemy zająć się czymkolwiek a następnie zrywamy i wyrzucamy. Jest to o wiele wygodniejsze niż np maseczki oczyszczające które trzeba zmywać czy wygniatanie zaskórników (które - wbrew pozorom - nie jest proste, bo należy trzymać się odpowiednich zasad by nie doprowadzić do uszkodzenia skóry lub jakiegoś zakażenia). Jednak w walce z niedoskonałością nosa nie można liczyć tylko na plastry. Są one jedynie dobrym środkiem pomocniczym. I jak już wspomniałam - o wiele lepiej działają na skórę rozgrzaną i rozszerzoną podczas parówki. Jedyne co mnie w nich drażni to zapach, którego nie potrafię odpowiednio sklasyfikować. Niewątpliwie zajeżdża od nich czymś sztucznym. Przy bardzo wrażliwej cerze należy stosować ostrożnie, by nie doprowadzić do uszkodzeń podczas odrywania plastra. Wtedy najlepiej stosować je przez 10 minut, bo czym dłużej mamy je przyklejone do nosa, tym ciężej się je później odrywa. Myślę, że jeszcze kiedyś zakupię ten produkt. 

5 komentarzy:

  1. Chciałam je wczoraj kupić ale nie było:/ Jutro poszukam w innej Biedronce.

    OdpowiedzUsuń
  2. twój blog, przykuł moją uwagę :) pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    http://perfekcyjnaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś używałam coś podobnego, później jakoś problem przestał się pojawiać i zupełnie zapomniałam o produkcie. Mam nadzieję, że już mimo wszystko nie wróci ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne te plasterki, mój narzeczony ma problem z wągrami i też kiedyś je stosował, musimy sobie o nich przypomnieć :) Fajna cena Biedronkowa!:) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)