3.11.2013

Leniwa niedziela + plan językowy

Nie wiem czy to przez ten deszcz, czy może kwestia ciśnienia, a może po prostu brak odpowiedniej dawki słońca, ale dzisiejsza niedziela zaplanowana pod hasłem "Nie robię nic" była dla mnie męcząca bardziej niż w pełni aktywny dzień. Zauważyłam też, że czasem gdy wybudzę się o 4.30 (niezależnie od tego czy spałam 8 godzin, czy 3) mam w sobie więcej energii niż gdy wyleguję się w łóżku do 11.00. Mimo, że nic męczącego od piątku nie robiłam, ani nie przebalowałam sobotniej nocy (zresztą biorąc pod uwagę okoliczności Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego - impreza byłaby jak najbardziej nie na miejscu) a dziś wyszłam z łóżka po 11.00 i dzień rozpoczęłam już obiadem - przez większą część niedzieli czułam się jakbym ostatnimi czasy harowała a w ostatnią noc zafundowała sobie taką dawkę rozrywki i promili, że następnego dnia męczy kac morderca. A może po prostu miałam dziś pierwszą w moim życiu migrenę? Albo tylko jakąś chwilową słabość, bo przed chwilą skończyłam pić kawę (bez mleka, czyli zupełnie nie w moim stylu, ale czego nie robi się dla pobudzenia) i oglądać Amelię i.... w tej chwili czuję się o wiele lepiej.


Dziś naszła mnie poważniejsza refleksja na temat języków. Od dłuższego czasu zabieram się za podnoszenie swoich umiejętności językowych i niestety... na kilku lekcjach się kończy. W obecnej chwili, czy tego chcę czy nie, muszę skupić się na angielskim i niemieckim. O tym, dlaczego ważna jest znajomość angielskiego pisać nie trzeba. W przypadku mojego przymusu podreperowania niemieckiego mały komentarz jest niezbędny. Jestem z tych osób, które niemieckiego uczyły się całe życie. I wciąż czuję się niedouczona jak na lata które spędziłam na nauce. Moja klasa w podstawówce uczyła się niemieckiego, w gimnazjum kontynuowaliśmy naukę i mieliśmy dodatkowo francuski (ale tylko jedną godzinę w tygodniu, kiepskiego nauczyciela, więc niewiele pamiętam). W liceum uczęszczałam do klasy lingwistycznej z wiodącym niemieckim (angielski był drugim językiem), na studiach zdecydowałam się na lektorat właśnie z języka naszych zachodnich sąsiadów a od trzeciego roku dodatkowo zapisałam się na kurs językowy. A dziś, mimo że tyle się uczyłam, wciąż czuję się z tym językiem nie do końca pewnie. I tak sobie postanowiłam, że wolne chwile w jesienno - zimowe wieczory poświęcę podciągnięciu się z niemieckiego i angielskiego. Jeśli chodzi o angielski to jestem na etapie testowania aplikacji na smartfona z której korzystam w drodze do pracy. Aplikacja zawiera krótkie lekcje w których nacisk położony jest głównie na słownictwo (trening słówek, fiszki itp.). Aplikacja do pobrania tutaj . Z tego co wiem można uczyć się z nią nie tylko angielskiego. Na dzień dzisiejszy za wczas na recenzję bo używam jej zbyt krótko, ale mam nadzieję, że za jakiś czas rozpiszę się bardziej.
W przypadku niemieckiego plan zapowiada się poważniej. Z racji tego, że wiosną zamierzam w końcu zdać certyfikat z tego języka, planuję poświęcać mu przynajmniej 3 dni w tygodniu. Myślę nie tylko o typowo książkowych powtórkach, lecz także o komunikowaniu się w tym języku. Pamiętam, że w gimnazjum ja i kilka innych dziewczyn za namową naszej germanistki korespondowałyśmy z innymi dziewczynami z krajów niemieckojęzycznych. Niestety z biegiem czasu kontakt z naszymi niemieckimi i austriackimi koleżankami się urwał. Obecnie rozważam ponowne korespondowanie w języku obcym, ale drogą mailową. Kiedyś trafiłam na stronę InterPals Penpals i nawet miałam mialowych znajomych z Hiszpanii. Jednak nasze dyskusje urwały się, gdy z maili przerzuciliśmy się na Facebooka. Bo o czym tu do siebie pisać, skoro - chociażby po samych zdjęciach - jesteśmy na bieżąco i nie musimy się informować nawzajem co u kogo słychać.

A zatem mój germanistyczny plan językowy przedstawia się następująco:
powrót do materiałów z kursów językowych, dużo powtórek słownictwa (jestem na etapie poszukiwań idealnego repetytorium leksykalnego) i aktywne, niemieckojęzyczne korzystanie ze strony InterPals Penpals. I żadnego Facebooka z Niemcami i Austriakami na dzień dobry. No i do tego przyjaźń z książką Nowe repetytorium z gramatyki języka niemieckiego. A może ktoś z osób tu zaglądających może polecić jakieś dobre repetytorium leksykalne lub kurs on-line języka niemieckiego?

Do poważnej nauki zabieram się od jutra, a za chwilę zaczynam odprężający wieczór, prawie przed nowym tygodniem.

1 komentarz:

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)