25.01.2014

Dziecko rośnie na Facebooku

Nie mam jeszcze dzieci, więc może kieruje mną zawoalowana zawiść, której nie jestem bądź nie chcę być świadoma. Jednak chcę wierzyć, że do spisywanych teraz przeze mnie myśli popycha mnie jedynie zdrowy rozsądek.

Wcześniej działo się to na naszej-klasie, obecnie na Facebooku. Wielu moich znajomych zamieszcza zdjęcia swoich pociech w Internecie co na początku jest dla mnie jeszcze zrozumiałe - żyjemy w świecie gdzie media społecznościowe są elementem naszej codzienności i często dzielimy się w sieci tym co nas spotyka. Zatem pochwalenie się faktem macierzyństwa bądź ojcostwa mogę jeszcze zrozumieć i szczerze cieszę się szczęściem moich znajomych. Z czasem jednak zachowania wielu z nich powodują, że proporcjonalnie do wzrostu ich szczęścia rośnie mój koszmar. Loguję się na nk.pl a tu na stronie głównej przynajmniej 4 galerie w której każdy znajomy dodał po kilkanaście nowych zdjęć dziecka. "Ania na kolankach u babci". "Mały głodomorek i jego buteleczka". "Popołudniowy spacerek". "Wszędzie dobrze ale na rękach u taty najlepiej". Galeria zdjęć z chrztu dziecka. Kilka zdjęć z czwartych urodzin córeczki. Loguję się na Facebooka a tam wśród postów znajomych takie perełki: "Opanowałam mieszanie zupy trzymając dziecko na rękach", "Był obiadek. Teraz Bartuś słodko śpi", "Dziś w nocy obudził mnie płacz dziecka. Stanęłam nad łóżeczkiem a ono się do mnie tak uśmiecha". Są oczywiście zdjęcia z karmienia (na szczęście już butelką) a nawet z kąpieli. W przypadku tych zdjęć z kąpieli trochę zazdroszczę maleństwom ślicznych wanienek i zabawek. Jak ja byłam malutka to takich nie było. Z jednej strony jestem szczęśliwa, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł sterroryzowania mnie filmikiem z karmienia piersią bądź zdjęciami pampersa w którym znajduje się twardy dowód na to, że śniadanie było pożywne. Z drugiej jednak strony i tak w pewnym momencie zaczynam mieć dość zdjęć i wpisów, które po zebraniu można by wydać jako "24 godziny z życia malucha". Już powoli zaczynam zapominać jak wyglądają niektórzy moi znajomi i czym się zajmują, bo odnoszę wrażenie że ich facebookowe profile przemieniły się w "Pamiętnik berbecia". I już dziś współczuję im reakcji ich pociech na takie posty gdy dorosną i zobaczą ile osób polubiło wpis o ich pierwszym ząbku oraz jak popularne było ich zdjęcie z rozdartą, jeszcze pozbawioną zębów buźką.

Jeśli kiedyś będzie mi dane zostać matką, to niech mnie nic nigdy nie pokusi o podobne zachowania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)