18.06.2014

Codzienny letni makijaż

Mój letni makijaż charakteryzuje się jego praktycznym brakiem. Po pierwsze - chcę, żeby jak największa powierzchnia skóry oddychała. Po drugie - zawsze śmieszył mnie widok dziewczyn ze świecącym się czołem, fluidem prawie spływającym z twarzy od gorąca i potu oraz rozmazująca się kreska. Oczywiście, makijaż można matować bibułkami lub pudrem, a kosmetyki lepszej jakości dłużej się trzymają. Ale tu wracamy do powodu pierwszego - latem jak największa powierzchnia mojej skóry ma oddychać. I łapać słońce. Dlatego w codziennym makijażu ograniczam się do 3 kroków.

Krok 1 - krem zamiast podkładu
Jakoś nie wierzę w zapewnienia producentów, że dany podkład nie zatyka porów.
Latem fluid stosuję jedynie na jakieś wieczorne wyjście. Jak spora część kobiet miewam problemy z wypryskami, które w niektórych dniach miesiąca lubią o sobie przypomnieć, ale są to zmiany krótkotrwałe, łatwe do opanowania. Moim rodzicom zawdzięczam to, że przez długi czas karcili mnie za malowanie się. W liceum ciągle kłóciłam się z moją mamą o makijaż, bo moje koleżanki z klasy używały fluidu, pudru i różu (no i oczywiście bazy, korektora, kredki do oczu), a ja mogłam tylko tuszować rzęsy i malować usta błyszczykiem. Na studniówkę tylko pomalowałam oczy cieniem, rzęsy maskarą a usta szminką. Reszty makijażu właściwie nie potrzebowałam, bo opaliłam się na solarium. Pierwszy podkład, a raczej krem tonujący, kupiłam na pierwszym roku studiów. Dziś jestem wdzięczna moim rodzicom za te ograniczenia - wspomniane koleżanki mają teraz taką cerę, że nie mogą pokazać się światu bez makijażu, należy przy tym zaznaczyć, że w grę wchodzi tylko i wyłącznie make-up kryjący, bo każdy inny działa na ich niekorzyść. Ja mogę pozwolić sobie na brak pełnego makijażu, co bardzo mnie cieszy. Tak naprawdę w ciągu roku podkład stosuję tylko po to, by ocieplić lub wyrównać kolor skóry. A latem w ciągu dnia wybieram... zwykły krem Nivea.
Krem ten towarzyszy mi od najmłodszych lat życia i zdecydowanie jest moim życiowym ulubieńcem kosmetycznym. Ogólnie bardzo lubię markę Nivea jeśli chodzi o pielęgnację skóry.

Krok 2 - serum i tusz do rzęs
Rzęsy zaczęłam tuszować dość wcześnie, bo w gimnazjum. Ani w szkole, ani w domu nikt nie zwracał mi na to uwagi. Tusz do rzęs to dla mnie podstawa makijażu. Nie wyobrażam sobie wyjścia z domu z "gołymi" oczami, a gdy rano idę tylko do sklepu i nigdzie już się nie wybieram - zakładam ciemne okulary. Wyjątek od mojej tuszowej reguły robię podczas plażowania.
Od pewnego czasu przed wytuszowaniem rzęs rozprowadzam na nich serum (na zdjęciu serum Eveline 3w1 - polecam. Recenzja wkrótce). Z jednej strony odżywia rzęsy, z drugiej robi za bazę pod maskarę. No i rzęsy umalowane w ten sposób wydają się być dłuższe i gęściejsze. W wersji codziennej stosuję tusze Wibo - na zmianę pogrubiający lub wydłużający. Czasami używam obu - zamiast dwukrotnie tuszować rzęsy jedną maskara, najpierw maluję je jedną, a później drugą. Dwa wspomniane tusze zastosowane razem dają taki sam efekt jak Maybelline Colossal (mój ulubieniec).

Krok 3 - pielęgnacja i kolor dla ust
Z ustami podobnie jak z rzęsami - zawsze nakładam coś pod kolorówkę. Najpierw smaruję je ochronną pomadką (na zdjęciu Eveline Extra Softbio, pewnie też doczeka się recenzji na blogu) lub balsamem z woskiem pszczelim z Avonu, a następnie rozprowadzam szminkę (na zdjęciu MIYO, kolor 07 Mandarin Slice, oczywiście że będzie recenzja ;) ).





I to wszystko. Latem na twarzy ma być lekko i naturalnie. Wieczorem pozwalam sobie na więcej, ale o tym innym razem. Gdzieś po drodze, prędzej czy później pojawią się recenzje kosmetyków z powyższego zdjęcia.

Jeśli Wasza cera na to pozwala - polecam odstawiać na okres letni wszelkiego rodzaju upiększacze o działaniu zapychającym skórę. Latem zamiast fluidu lepiej sprawdzi się delikatna opalenizna i najzwyklejszy krem.

2 komentarze:

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)