20.01.2014

Idzie zima

Wprawdzie jesienne i zimowe miesiące zawsze będą chłodne, jednak perspektywa zimy bez śniegu i mrozu bardzo mnie cieszyła. Co prawda chodziłam wszędzie w kurtce zimowej lub płaszczu, ale moje wierzchnie okrycie było suche. Na nogi często zakładałam kozaki, ale nie były one utaplane w śniegu, a moje stopy nie odczuwały specjalnie zimna. Z racji tego, że nie jestem miłośniczką sportów zimowych to śnieg ucieszyłby mnie jedynie w grudniu. W okresie świątecznym. Najlepiej widziany jedynie za oknem, podczas gdy ja siedzę wygodnie w fotelu pod kocem i popijam gorącą czekoladę. Resztę czasu (niezależnie od śniegu) najchętniej spędzałabym w Meksyku lub Ameryce Południowej smażąc się na plaży.

Póki co o aż tak ciepłych krajach mogę na ten moment jedynie pomarzyć. A według prognozy pogody zimno to się dopiero zrobi. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak nastawić się psychicznie na nadchodzące mrozy i wciąż marudzić dookoła, że jestem zbyt ciepłolubną istotą by normalnie funkcjonować w tej strefie klimatycznej. Cały czas jestem tak zmarznięta, że po powrocie do domu wskakuję w puchate skarpetki, które wcześniej nagrzewają się na kaloryferze. A skoro o rajskiej plaży na razie nie ma mowy, wymarzoną temperaturę powietrza zamieniam na temperaturę wody. W wannie. Nie zawsze uważam, że jest wystarczająco gorąca. Zdecydowanie jestem letnim stworzeniem.

Oczywiście staram się walczyć z dziwnym samopoczuciem potęgującym się u mnie wraz z każdym spadkiem temperatury. (I tak w tym roku jest lepiej niż w zeszłym). Ale o ile uwielbiam kupować ubrania wiosenne, letnie i jesienne, tak organizowanie zimowej szafy nie daje mi aż takiej satysfakcji. Poza tym z aurą walczę dzielnie. W sobotę poprawiłam sobie nastrój wizytą u fryzjera. Ścięłam moje długie włosy, obecnie mam za ramiona. Z blondem też się pożegnałam na jakiś czas na rzecz brązu. Sukcesywnie realizuję moje pomysły na to, jak przetrwać do wiosny . Najchętniej wybieram słodycze i aktywność fizyczną - w styczniu skupiam się głównie na BPU, ale to już chyba temat nie na ten post.

4 komentarze:

  1. Ja też najchętniej wybieram słodycze, ale niechętnie aktywność :P Niedobrze...
    Ja też nie lubię zimy, więc nie jesteś sama!:)
    Pozdrawiam i przy okazji zapraszam na nowego posta
    http://patishome93.blogspot.com/2014/01/poczatek-wosomaniactwa-czyli-moja.html
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie przepadasz za aktywnością fizyczną, to możesz w ciągu dnia jakoś ją przemycać - wybierając schody zamiast windy lub wysiadając przystanek wcześniej niż powinnaś i urządzając sobie krótki spacer. Niby niewiele a jednak zawsze coś :)

      Usuń
  2. Boszszsz, nie znoszę zimy. Nie znoszę tego zimna, nie lubię śniegu. Ledwo się zaczęło, a ja już mam dość. Byle do wiosny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię śnieg jedynie widziany zza okna :D

      Usuń

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)