30.01.2014

(Po)pracownicze refleksje

Czuję się wolna, pełna nadziei i jakby lżejsza (na duszy, oczywiście).
Do tej pory momenty odejścia z pracy - jaka by nie była i jak długo by nie trwała - wzbudzały we mnie smutek, zwątpienie, strach przed tym co dalej.
Dziś było zupełnie inaczej - gdy dowiedziałam się, że nie zakończę pracy w ostatnim dniu stycznia tak jak planowałam, lecz nie pracuję od środy poczułam się tak, jakby ktoś wyrzucił mnie z samolotu.
Z niebezpiecznego samolotu. Wyposażając wcześniej w spadochron i zapewniając miękkie podłoże do lądowania.
Planowałam odejść w piątek, 31 stycznia.
Usłyszałam, że skoro chcę zakończyć współpracę to dziś mam tylko zrobić porządek na swoim biurku i już tu nie pracuję a te dwa ostatnie dni miesiąca nie liczą mi się do wypłaty.

Biurko sprzątnięte, moje tematy przekazane dalej.
Wszystkie moje rzeczy przygotowane do spakowania ich jutro i zabrania do domu.



Nie wiem czy moja postawa jest odpowiedzialna, biorąc pod uwagę dobę kryzysu i duże bezrobocie.
Wprawdzie byłam na zleceniu, jednak zawsze coś zarobiłam.
Jednak specyfika pracy i atmosfera nie odpowiadały mi do końca.
Mimo, że była to praca w biurze, czułam się jak chiński robotnik zasuwający na produkcji, gdzie wszystko uzależnione jest od efektów pracy.
Wyliczanie ile kto wypił kaw.
Wyliczanie wyjść do toalety.
Zastraszanie, że jak jeszcze raz zadzwoni prywatny telefon to w firmie zostanie wprowadzony zakaz używania komórek.
Rzucanie wygodnymi w danej chwili dla szefostwa artykułami z Kodeksu Pracy (mimo, że część z nas była na zleceniu, a w tym przypadku wszelkie sprawy reguluje Kodeks Cywilny).
Głupie aluzje dotyczące wcześniej wykonywanych przez nas zawodów.
Dwa czy trzy razy takie coś może być nawet śmieszne.
Jednak dzień w dzień, przez ponad pół roku to robi się męczące.
Trzeba było to zakończyć.

Plusy porzucenia pracy:
  • już nie muszę robić tego, co nie sprawia mi żadnej przyjemności
  • mogę skupić się bardziej na pomocy w przygotowywaniu młodzieży do matury
  • mam więcej czasu na szukanie nowej pracy (większość rozmów kwalifikacyjnych jest do południa, więc nie muszę się stresować czy uda mi się zdobyć wolne)
  • przez najbliższe dni będę mieć wreszcie czas na podreperowanie zdrowia (od jakiegoś czasu bierze mnie angina)
  • odpocznę od chorej atmosfery, w której na dłuższą metę nie potrafię funkcjonować
Minusy porzucenia pracy:
  • utracenie jednego ze źródeł dochodu   


Jak widać - plusów jest zdecydowanie więcej. Znalazłam się w punkcie, w którym stwierdziłam, że wolę na jakiś czas stracić to źródło dochodu niż chodzić do pracy która kosztuje mnie wiele nerwów.



Co dalej? 

Cytując mojego ulubionego pisarza:
Problemem nie jest zarabianie pieniędzy samo w sobie.[...] Problemem jest zarabiać je, robiąc coś, czemu warto poświęcić całe życie. 
Mam nadzieję na szybkie znalezienie posady, której chętnie będę poświęcać całe życie.

2 komentarze:

  1. A ja Ci gratuluję!
    Bo najtrudniejszy jest ten krok żeby to zrobić, później paradoksalnie już jest z górki ;) A brak kasy jest najlepszą mobilizacją.

    Prawda jest taka, że tam już nic byś nie osiągnęła, ani doświadczenia, ani satysfakcji, to było tylko źródło dochodów i trzeba po prostu znaleźć nowe. Ja akurat zawsze uważałam, że praca jest, czasem to tylko kwestia przekwalifikowania. No chyba, że ja akurat byłam taką szczęściarą, że jak z jednej odchodziłam to zawsze i tak zaraz znalazła się następna.

    Więc z wiarą w siebie do przodu! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zapewne nie przypadkiem natknęlam sie na Twój post, ponieważ od jakiegoś czasu sama zastanawiam się nad porzuceniem pracy. W grudniu już prawie złożyłam wymówienie, jednak mimo wszystko postanowiłam zostać.
    zdecydowanie masz rację, nie warto tracić swojego czasu na cos, czego nie lubimy, gdzie atmosfera nie jest przyjemna itp. jeżeli nie mamy siekiery nad głową i nie jesteśmy skazani na xx-letnią spłatę kredytu warto poszukiwać pracy, która jednak będzie sprawiała nam przyjemność - zwłaszcza, że w pracy spędzamy prawie połowę doby. Czasu nikt nam nie zwróci - więc warto go szanować. Czas to nie rzecz, którą może odzyskać, niestety.
    Ja póki co nadal pracuję, swoją pracę nawet lubię, atmosfera i ludzię są bardzo fajni, także nie narzekam. Minusy to niska pensja, czepialskie szefostwo (czepianie się "dla zasady"), oczywiście umowa śmieciowa i brak czasu (ale teraz zatrudniono dodatkową osobę), więc ten problem się zredukuje.
    Ja póki co zostaję, zbieram na wakacje, ale nie mam parcia, żeby tam być, więc jak mnie coś zdenerwuje, to się wyoutuję i po problemie ;)

    Życzę powodzenia w szukaniu pracy idealnej! :)

    OdpowiedzUsuń

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)