18.05.2014

Polonista musi wiedzieć

Część odwiedzających tego bloga wie, że ukończyłam dwa niezwykle "przyszłościowe" kierunki studiów - filologię polską (po której można pracować nawet jako sprzątaczka w Hiszpanii albo piekarz w Anglii, czego przykładem są moi znajomi) oraz administrację publiczną (nie ma nic bardziej zadziwiającego niż poświęcenie czasu na zakuwanie ustaw, z których część zmieni się za pół roku).

Pomijając zakres merytoryczny, podstawowa różnica między tymi kierunkami jest następująca:
Po polonistyce musisz wszystko wiedzieć, po administracji nie.
Już podczas studiów polonistycznych irytowałam się, gdy ktoś zadawał mi pytania o to, jak się pisze dany wyraz/ zdanie, która forma jest prawidłowa, czy z punktu historii języka polskiego bardziej uzasadnione jest używanie takiego słowa czy takiego.
Przepraszam bardzo.... ja rozumiem, że mając tytuł magistra filologii polskiej pewne rzeczy muszę wiedzieć, ale nie zamierzam stawać się chodzącym słownikiem.

Dla porównania - nikt nie oczekuje ode mnie od razu udzielenia odpowiedzi z zakresu administracji. Częściej niż "Powiedz mi ile mam dni żeby załatwić to i to" słyszę "Czy mogłabyś sprawdzić ile mam dni żeby załatwić to i to?". Ha! Czyli mając ukończone studia z administracji ma się przyzwolenie ze strony społeczeństwa by od razu nie znać odpowiedzi i znaleźć ją w ustawie, ale będąc po polonistyce trzeba być chodzącym słownikiem.

Gdy pracowałam w urzędzie i rozniosło się po wydziałach jakie studia ukończyłam, często wydzwaniali do mnie inni pracownicy z pytaniami: "Powinienem napisać 'obie sprawy umorzono' czy może 'obydwie sprawy umorzono'?", "Jak odmienić nazwisko Kozioł?", "Czy odmienia się nazwiska?".
Najczęściej odpowiadałam pytaniem na pytanie. Moi rozmówcy najczęściej mogli usłyszeć: "A jak do tej pory, zanim zaczęłam tu pracować, pisaliście?". Niektórzy po prostu pisali jak uważali, ale pewni nie byli. Inni poszukiwali wcześniej odpowiedzi w Internecie. Zarówno pierwszej, jak i drugiej grupie radziłam, by w takim razie dalej tak robili. Albo kupili sobie słowniki. Później litowałam się i pomagałam.
Ale gdy role się zamieniały i to ja potrzebowałam pomocy, to wyglądało to trochę inaczej.
Najczęściej miałam zadzwonić za jakieś pół godziny, bo druga osoba musiała mi sprawdzić w kodeksie jak pewne sprawy wyglądają.
Nie wyobrażam sobie co by było, gdybym to ja - jako polonistka - odpowiedziała komuś "Zadzwoń za 20 minut, ja sprawdzę w słowniku jak to ma być napisane".
Widocznie są grupy absolwentów uprzywilejowane bardziej i mniej ;)

8 komentarzy:

  1. Oj to prawda, często przedstawiciele danych zawodów traktowani są od razu jako alfa i omega; adwokaci, lekarze, farmaceuci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym chociaż po polonistyce zarabiała tyle co lekarze czy farmaceuci to bym chętnie odpowiadała śpiewająco nawet w środku nocy na temat poprawności danej formy biorąc pod uwagę historyczny punkt widzenia :D

      Usuń
  2. I tak już chyba pozostanie z polonistami. Ludzie myślą, że masz słownik w głowie i powinnaś wszystko wiedzieć, a prawda jest taka, że na filologii polskiej nie uczą Cię tylko poprawności językowej. Jest więcej innych zapychaczy, jak historia literatury, łacina (która nie wiem komu jest potrzebna) i scs.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Na filologii polskiej więcej czasu poświęca się systemom rządzącym w XVI-wiecznej polszczyźnie niż stylistyce współczesnego języka polskiego :D A modlitwy w SCS pamiętam do dziś :D Do tej pory nie wiem po co mi to było potrzebne :D

      Usuń
  3. No taka mentalność ludzka, jak już się coś utrze i uczepi nie zmienisz tego ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wynika to z tego, że dawniej nauczyciele cieszyli się ogromnym autorytetem i nie każdy człowiek miał to szczęście, by się wykształcić i mieć dostęp do wiedzy. Stereotyp nauczyciela jako wyroczni jest wciąż żywy i niestety.... czasem trzeba odpowiadać na durne pytania, często padające również z ust ludzi wykształconych.

      Usuń
  4. To prawda, polonistów się traktuje niczym drugiego Miodka :)

    OdpowiedzUsuń

Raczej nie biorę udziału w żadnych konkursach i rozdaniach, więc jeśli chcesz mnie zaprosić do siebie - po prostu zostaw w komentarzu link do swojego bloga, nie rozpisuj się co mogę dostać. Z miłą chęcią odwiedzę Cię bez tego ;)